niedziela, 24 października 2010

38. Richelieu. Dokończone. I jeszcze coś..

Udało mi się wreszcie skończyć serwetkę rozpoczętą wieki temu. Wyszyta, wyprana, wykrochmalona, wyprasowana, wycięta. Wygląda.,.. tak:

Skąd wzięłam wzór..? Nie pamiętam. Z jakiegoś zeszytu z wzorami zapewne.. Malutka jest, ma 31x26cm


Dorobiłam również drugiego owocka dla znajomej. Tym razem cytrynka wyszła. Z dyńką prezentują się tak:

Niby fajna, ale.. dyńka bije ją na głowę ;)

7 komentarzy:

  1. boszsz! jakie cudo, baaaardzo mi się ta serwetka podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no proszę jak to twórczo się czas spędza:D też zrobiła dynię ale jakoś nie mam weny żeby jej dorobić listek ... serwetka wspaniała:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna po prostu piękna, brak słów, ja właśnie wycinam kolejną ozdobę :))

    OdpowiedzUsuń
  4. wow piękna serweta! Richelieu to jest czarna, a właściwie biała, magia dla mnie, zawsze mi się podobał...
    dyńka i cytryna fajowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za richelieu podziwiam podwójnie, bo nijak nie mam do tego cierpliwości! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Serweta przecudnej urody,życzę wielu inspiracji i kolejnych owocków:)

    OdpowiedzUsuń