Siedzę i dłubię frywolitki. Chyba załapałam o co chodzi, ale do wprawy i równego "plątania nitki" to mi jeszcze daleko :)
Wyplątałam takie kolczyki:
Te mi "trochę" za duże wyszły ;) ale po wykrochmaleniu i uprasowaniu jakoś się trzymają.
Te zrobiłam wzorując się na szkółce Middii. Pierwsze i jedyne dwukolorowe. Krzyweeee.. przeokropnie., ale kolorki takie Halloweenowe :P Kolejne wyjdą mi na pewno lepiej i równiej ;)
Te takie.. nijakie.. jeden większy drugi mniejszy ;)
I te. Chyba najrówniejsze. Kolor w oryginale taki.. jak zupa pomidorowa ;) zrobione ze starego kordonka :)
Generalnie kolory dziwne wyszły, fotki z lampą, przy dziennym świetle zrobić nie mogę, bo dzienne światło jest wtedy, kiedy ja jestem w pracy :>
Ho ho ho ale kram z kolczykami- rozpędziłaś się ;)), piękne są wszystkie kolczyki, frywolitka zawsze mnie zachwyca :))
OdpowiedzUsuńa mi się podobają te granatowe:D jeden większy drugi mniejszy i git:D mi też tak wychodzi to frywolitkowanie
OdpowiedzUsuńMoni nic się nie martw, dobrze jest, a będzie jeszcze lepiej :) ja robiłam po 3 elementy, wybierałam 2 w zbliżonym rozmiarze na kolczyki, a ten trzeci zostawał wisiorkiem :D
OdpowiedzUsuńsuperowe:)
OdpowiedzUsuń