wtorek, 20 grudnia 2011

157. pierniczenie

Jakoś tak zamówienia poszły i... jakos tak robótkowo PRAWIE cisza  Robią się różności, ale nic nowego nie zaczęłam.
Zrobiliśmy z Małżem za to prawie 200 uszek (foto brak, musicie uwierzyć na słowo ;)) oraz ozdobilismy jakieś 5 blach pierniczków. Pisaki cukrowe, gotowe, kupne. Pierniczki pieczone własnoręcznie i własnopiekarnikowo pod koniec listopada.
Mała próbka wzorów

W sumie każdy inny wyszedł.

8 komentarzy:

  1. OOOO jakie ładne i kolorowe!! Ja wczoraj zrobiłam piernikowa próbę misiową- właśnie zażeram- próba wypadła pomyślnie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak, próby zawsze najfajniejsze :P ja się dietuję, więc.. wytrzymają do świąt :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, a po co Ci ta dieta chudzino?? I jaki masz przepis na pierniczki? Miękkie są od razu?

    OdpowiedzUsuń
  4. mam przepis taki, że właśnie robię tak 3-4 tygodnie przed świętami, bo kamyczkowate są nieco. Na pytanie drugie mogę odpowiedzieć mailowo jeśli cię to interesi :P publicznie tu nie będę się ten tego.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo smakowicie wyglądają.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudnie wyglądają już ślinka mi leci na ich widok pozdrawiam cieplutko Wesołych Świat

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ one fajne i kolorowe i smaczne zapewne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Noo.. wpierniczyłabym nieco efektu Twojego pierniczenia :)

    OdpowiedzUsuń