Jakoś tak zamówienia poszły i... jakos tak robótkowo PRAWIE cisza Robią się różności, ale nic nowego nie zaczęłam.
Zrobiliśmy z Małżem za to prawie 200 uszek (foto brak, musicie uwierzyć na słowo ;)) oraz ozdobilismy jakieś 5 blach pierniczków. Pisaki cukrowe, gotowe, kupne. Pierniczki pieczone własnoręcznie i własnopiekarnikowo pod koniec listopada.
Mała próbka wzorów
W sumie każdy inny wyszedł.
OOOO jakie ładne i kolorowe!! Ja wczoraj zrobiłam piernikowa próbę misiową- właśnie zażeram- próba wypadła pomyślnie :))
OdpowiedzUsuńno tak, próby zawsze najfajniejsze :P ja się dietuję, więc.. wytrzymają do świąt :D
OdpowiedzUsuńMatko, a po co Ci ta dieta chudzino?? I jaki masz przepis na pierniczki? Miękkie są od razu?
OdpowiedzUsuńmam przepis taki, że właśnie robię tak 3-4 tygodnie przed świętami, bo kamyczkowate są nieco. Na pytanie drugie mogę odpowiedzieć mailowo jeśli cię to interesi :P publicznie tu nie będę się ten tego.. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie wyglądają.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudnie wyglądają już ślinka mi leci na ich widok pozdrawiam cieplutko Wesołych Świat
OdpowiedzUsuńAleż one fajne i kolorowe i smaczne zapewne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNoo.. wpierniczyłabym nieco efektu Twojego pierniczenia :)
OdpowiedzUsuń