Żeby nie było, że nic nie robię. Oto fotki z rana mojej wielkiej serwetki. Oczywiście pognieciona, nie będę prasować po kawałku tylko do zdjęcia ;) Wyprostuję ją, jak już skończę. Czyli pewnie koło kwietnia.. Eh, tyle rzeczy mnie kusi do roboty. Ale zawzięłam się i robię to jedno tylko.
A tam w tle na fotelu... Phoebe :D sierściuch, śpi całymi dniami ;)
###
Torebka wspomniana poprzednio.. leży odłogiem i już mam inny pomysł :> w planie teraz jest sprucie i inna trochę...
Ale widzę, że u Ciebie wielkie frywolne dzieło będzie. Nie umiem tej techniki,jedynie podziwiam, a widać, że dużo przy tym pracy.
OdpowiedzUsuńCierpliwie czekam na efekt końcowy. Dwa głaski dla kocurka;)
Pozdrawiam.
Jejku, że Ty masz tyle cierpliwości do frywolitek... :o Kocisko cudne!
OdpowiedzUsuńChylę czoło przed serwetką- cudeńko- podziwiam, a kocisko- sama miłość :) Bardzo podobają mi się brytyjczyki i właśnie niebieskie :))
OdpowiedzUsuńFrywolitkowo wyszło super pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidać, jakie arcydzieło powstaje :). Niesamowite, ile masz cierpliwości dla tego supłania - efekt końcowy pewnie rzuci wszystkich na kolana!
OdpowiedzUsuńMoże miałabyś ochotę poczytać dobrą książkę z kotami w tle? Zapraszam na candy :)