Hm.. coś się opierniczam z pisaniem.
Czas jakiś temu zrobiłam dla kolegi z pracy kubraczek-etui na telefon. Chciał proste, jak najprostsze, w końcu stanęło na tym, że nawet bez żadnego zapięcia, tylko dłuższe troszkę niż sam aparat. i już. Wyszła taka skarpetka :>
W zamian za to dostałam zwój włóczki niewiadomego pochodzenia i wieku, którą rzeczony kolega wykopał gdzieś mamie z szafy :P
Z kolei ciotka moja obdarowała mnie szpulą ogromną cieniuteńkiej włóczki.
"Ty te frywolitki robisz, będzie w sam raz takie cienkie!'
Zrobiłam jedną. Namęczyłam się, bo włóczka miękka i mechata.. Na frywolitki się nie nadaje niestety.
Szydełko. To coś co lubię. Zaczęłam dłubać.. Zobaczymy co i kiedy powstanie..
Jakoś nic drobnego, na szybko mnie powstaje. nie mam co pokazywać. Same wielkie rzeczy pozaczynane, nic ku końcowi się nie zbliża.
W nowym roku życia (który nastał u mnie wczoraj) postanawiam sobie nie zaczynać NIC nowego, dopóki nie skończę jednej rzeczy rozgrzebanej.
haha! do rozpuku! :D
też się tego uczę:D Bo z kończeniem u mnie tez na bakier:D
OdpowiedzUsuńAle kwiatuch czerwony boski!!
Buzka
kolorowo u ciebie i ostro pracujesz ?A kiedy się w końcu spotkamy może na kiermaszu w (KĄTACH WROCŁAWSKICH 31 MARCA )
OdpowiedzUsuńIwona mi pisała że jest !
Albo w mieście wymiankowo Wielkanocnie super by było ?