A tymczasem, dokończyłam firankę! Nareszcie. Tu rzucona na panele, dopiero co po ostatnim dorobionym kwadracie. Jeszcze świeża, jak hiacynty, nie obrębiona, niewyprasowana. Ale cała.
A tutaj już ząbki brzegowe..
.. i ząbki dolne, ząbkowane..
..oraz firanka w całej okazałości na tle okna dziennego..
.. i nocnego..
Na parapecie po dniach kilku hiacynty się zaróżowiły, rzeżucha wyrosła, wprowadził się nowy hiacynt i gromadka żonkili. A za oknem pojawił się kolejny atak zimy i śnieg.
Aby zimę przepędzić i powitać wiosnę na firance zawisły szydłopisanki.
Kwiaty w pełnym rozkwicie. Rzeżucha zjedzona, kiełkuje pietruszka ;)
Oby do wiosny! To już podobno w tym tygodniu :D
Mimo wszystko na oknie masz wiosnę :)
OdpowiedzUsuńFirana śliczna.
Piękna! Jestem pod wielkim wrażeniem!
OdpowiedzUsuńNo ja w tym roku bez kwiatków, ale za to całą świąteczną dekorację już zjadłam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńA firanka wygląda obłędnie!!!
Buziaki!
Przepiękna firanka, i widać jak dużo pracy włożyłaś, warto było.
OdpowiedzUsuńUroczy ogródek na parapecie, też tak lubię :)
Pozdrawiam
Piękna!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo mi się podoba :-) Wspaniały wzór i świetne wykonanie. Ideał po prostu :-)
Pozdrawiam serdecznie.
śliczna jest twoja firanka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękna firanka! I jak ładnie okno przystroiła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wspaniała firanka! zwiewna, wdzieczna:)- kiedyś parzyłam na ten wzór łakomym okiem;)- może jeszcze się zdecyduję, bo kusisz!
OdpowiedzUsuńPiękna !
OdpowiedzUsuń